11 października

Chciałam napisać, tylko że na razie mnie tu nie będzie. Dziś przeprowadzam się do Warszawy i muszę zająć się swoim życiem. Tak w 100%. 

7 października

Dwie kawy, jedna szklanka rozpuszczalnego magnezu i jedna czarna herbata. Dwa spacery z psem. Chyba podjęłam ważną życiową decyzję, ale wciąż boję się ją wypowiedzieć na głos. Stres mnie oblewa z każdorazowym sprawdzaniem skrzynki mailowej. Brak odpowiedzi zwrotnej nie pomaga mi w uporaniu się z porażkami.
____________________________________________________
Placebo wydało dziś nową ep'kę. Piosenki nr 4 i 6 łechcą mnie po uszach. Najlepsze. Ten zespół zawsze miał talent do nagrywania zgrabnych coverów. Wspomnę tylko o Running Up At That Hill (od 2 minuty), którego w oryginale (Kate Bush) nie znoszę, a za ich wersję, zwłaszcza live oddam życie.

Z jednym coverem wiąże się historia najgorszego koncertu na jakim kiedykolwiek byłam. The Smashing Pumpkins, podczas Off Festivalu'13, i ich okrutny cover Space Oddity Bowiego. Jedna z tych kapel, której istnienie zawsze było mi obojętne - kojarzyłam ich głównie przez teledysk inspirowany Busbym Berkeleyem i kinem niemym. A za jeden teledysk nie zostaje się fanem, choć trzeba przyznać, że wspaniale im wyszedł [Tonight, tonight]. Pamiętam że Corgan wyszedł na scenę z fochem na twarzy i w za ciasnej koszulce. Dobrze pamiętam, że stałam po prawej stronie od sceny, z dwoma panami, którzy ta ten koncert koniecznie musieli iść. A ja poszłam z nimi, dla towarzystwa. Ich trzecim (albo drugim) utworem było właśnie Space Oddity, po którym chciało mi się płakać z żalu ze musiałam tego słuchać. Żal był podwójny, bo raz na drugiej scenie mógł odbywać się jakiś piękny niszowy koncert, a dwa to utwór BOWIEGO. To był jedyny, w życiu, raz gdy słyszałam jego utwór na żywo. Zabrali mi ten moment i go podeptali. Nie wybaczę nigdy. 

(już) 5 października

Without You, I'm Nothing. Kilka minut temu wysłuchałam wywiadu, w którym Brian Molko opowiedział, o pracy nad tą piosenką wraz z Davidem Bowiem. Było to już po zakończeniu sesji nagraniowej ich drugiego albumu. Kiedy, od tak, zadzwonił do niego Bowie. Bowie zadzwonił i powiedział, że utwór mu się spodobał i napisał swoją linię wokalu. Spytał, czy chciałby nagrać nową wspólną wersję. Tak, tylko tyle. Bowie zadzwonił. A, obudzony przez telefon (a właściwie przez brata, który telefon odebrał) Molko powiedział ok

Odebrać telefon od Davida Bowie. Albo usłyszeć jego wiadomość na sekretarce - to przydarzyło się Robertowi Smithowi z The Cure. Bowie do niego zadzwonił i zostawił wiadomość na sekretarce: chciałbym z tobą zagrać na scenie podczas specjalnego koncertu z okazji moich pięćdziesiątych urodzin, oddzwoń. Smith uznał że to musi być żart, bo to niemożliwe by Bowie do niego dzwonił, bo to niemożliwe by Bowie miał jego numer telefonu. Bo to w ogóle jest niemożliwe i to na pewno głupi żart jego przyjaciół. A jednak. Smith nie oddzwonił, ale Bowie zadzwonił ponownie. I razem zagrali na scenie. Przepiękne Quicksand. Smith nauczył się śpiewać tę piosenkę fonetycznie, ponieważ nie był w stanie zapamiętać jej tekstu. Za dużo nazw własnych. 

To wszystko wydarzyło się w 1997 roku. Ale to akurat nie ma znaczenia. 
__________________________________________________

Żyje w niemym filmie i nie mam już sił. Nie widzę celu i tonę w ruchomych piaskach moich myśli. Jestem tylko śmiertelnikiem, bez potencjału superbohatera. 

Dla wszystkich, którzy do mnie piszą i pytają co słychać. Nie wiem co odpisać, jak odpowiedzieć. Żyję. Nie powiem że się super czuję, ale nie piszę nie dlatego że nie chcę, a dlatego że nie umiem zebrać myśli na zdania wielokrotnie złożone.
__________________________________________________

Chciałabym móc wyjechać z kraju, z ciekawości do innej kultury, a nie z niego uciekać. 

30 września

Osiągnięcie ostatnich dwóch dni: byłam u fotografa, zrobiłam nowe zdjęcia do dokumentów, odebrałam zdjęcia dnia następnego. Zdjęcia wyszły fatalnie. 
________________________________________________________________
Trzeci sezon noszone, okulary przeciwsłoneczne, zsuwają się z mojego nosa i podążają zgodnie z prawem grawitacji na bruk. Załatane chodnikowe dziury, liście na trawnikach i ostatni września. Wróciło skwierczące lato i pot na czole. Mam nadzieję że to tylko potknięcie jesieni, a nie nowy lifestyle. W końcu, w moim bloku, w najlepsze działają już grzejniki. Kaloryfery żeberkowe. 
________________________________________________________________
Zdjęcia na Instagramie. Na zamglonej rzece, o poranku, nie widać wzajemnych fochów i oskarżeń. Nie widać koszmarów, przez które zarwało się noc. Jest tylko krajobraz. #LandscapeLovers. Życie estetyczne. Życie, jakie chciałoby się mieć. 
________________________________________________________________

(już) 28 września

Właściwie to nie mam o czym pisać. Udaje mi się wstawać z łóżka i to jest najtrudniejsze zadanie. Jem posiłki - regularnie, pięć na dzień. Zakładam codziennie czyste ciuchy i czeszę włosy. Codziennie wychodzę na spacer. I codziennie obiecuję sobie, że jutro będzie lepiej. Że będę żyła i wypełnię zaległości. Że wyjdę, z domu, dalej niż wymaga tego psi spacer. Że to co normalnie zajmuje mi godzinę, zajmie mi godzinę a nie trzy dni. 

Moja obrona licencjatu wciąż nie ma nawet bliżej nieokreślonej daty. 

Panie, wrzesień mi zniknął, jak te zatopione kamienie, którymi wczoraj rzucałam do rzeki. Gdzie się podziały te dni? Gdzie się podziały te wszystkie lata, z których wspomnienia próbuję odtworzyć na podstawie zdjęć? Żyłam. Oddychałam. Nie pamiętam niczego poza sennymi koszmarami. 

Teraz śnię mniej, ale śpię więcej. Oddycham połowicznie i połowicznie żyję.
Czy to w ogóle prawdopodobne, bym kiedyś była szczęśliwa? 


24 września

W latach liczę tylko samotność, a zakochania tylko w miesiącach. Nigdy nie przyzwyczaiłam się do twojej obecność podczas nocy. To były tylko miesiące, a sama śpię latami. Potrafisz to zrozumieć? Przyzwyczaiłam się do niej, to moja strefa komfortu. Nie jest dla mnie dobra, ale jest znajoma i bezpieczna. A ja, wbrew pozorom, nie lubię ryzyka. 

Zaczęłam czytać Biesy Dostojewskiego. (...) wciąż jeszcze miał złudzenie, że napisze jakieś wiekopomne dzieło, co dzień więc z największą powagą i zacięciem zasiadał za biurkiem. Później, już w drugiej połowie swej bytności tam, wszelki zapał szybko mu przeszedł, gdyż wywietrzało mu z głowy to, jak chciał ująć temat i co zamierzał powiedzieć, a komunałów nie miał zamiaru powtarzać. Po tym fragmencie czuję się trochę jak Stiepan Trofimowicz, tylko że ja to złudzenie dawno zatraciłam. Ale i tak siadam do pisania, ale nie po wiekopomne dzieło, a po przetrwanie. 

Kilka dni temu powiesiłam na ścianie w pokoju mapę Rumunii, tę z którą podróżowałam kilka lat temu po niej. Kraj architektów i kochanków ruin. Kraina zabliźnionych serc. Ale to nie tak, że tęsknię za tamtym latem. Nie, to nie tak. Powód prozaiczny - nie mogłam już patrzeć na tę pustą zieloną ścianę, a ta mapa drogowa leżała na regale pomiędzy książkami. Coś należało z nią zrobić. Albo pogrzebać, albo wykorzystać. Wybrałam to drugie. 
_____________________________________________________

100 faktów o mnie: (6) przestałam rosnąć w wieku 11 lat.
100 faktów o mnie: (7) mam 167 cm wzrostu, ale w dowodzie wpisałam 170.
100 faktów o mnie: (8) swój dowód osobisty odebrałam, z urzędu, 1 czerwca 2009 roku.

23 września

Śniły mi się dziś maile. Stosy przychodzących i nieprzeczytanych wiadomości. Reprymendy i upomnienia by coś ze sobą zrobić. COŚ. By z mojego życia wynikała jakaś praktyczność, a nie tylko niemrawe istnienie. 
_________________________________________
267 posłów zadecydowało dziś, że moje życie, jak i innych kobiet, jest nieważne. 

21 września

  • Z tęsknoty za słuchaniem radia, po grabieży Trójki, przerzuciłam się, początkowo niechętnie, na BBC2. Dziś na dzień dobry usłyszałam od nich The Jean Genie Bowiego. Sądzę że się polubimy. 
  • CZARNY PROTEST. Powoli brakuje mi słów na opisanie moich uczuć względem prawa, które może wejść w życie. Prawo do zabijania kobiet i zmuszania ich do rodzenia? Czy to wciąż może się nazywać prawem? 
  • W wiadomościach informacje o zbombardowaniu pomocy humanitarnej w Aleppo zestawione są z informacjami o rozwodzie Pitta i Jolie. To jest ten moment, kiedy naprawdę zwątpiłam w świat. 



19 września

Drugi dzień wrześniowej szarugi. 19 dzień września. Pierwsza myśl po przebudzeniu: nie umiem się bawić w tę grę zwaną życiem. Ale też nie chcę z niej odchodzić. Poddawać się. Nie umiem grać i nie mam siły by grać. Czy ktoś kiedyś rozdawał do niej instrukcję? Instrukcja gry, pilnie poszukiwana. Jestem chora od ciągłego przegrywania. 

(jeszcze) 17 września

Odhaczyłam dziś jeden punkt z listy z zaległościami do nadrobienia. Uff, zawsze do przodu, co nie? Postanowiłam dziś już niczego nie zaczynać, a trochę odpocząć, zwłaszcza że złapało mnie przeziębienie. Ale lekkie, nie umieram. Nic z tych rzeczy. 

Obejrzałam film W Hongkongu jest już jutro. Przyjemny obraz, w stylu Richarda Linklatera, czyli dwójka nieznajomych, życiowe rozmowy i długa nocna przechadzka po mieście. Tym razem Hongkongu. Nie zauroczył mnie aż tak jak Przed wschodem słońca z dalszymi częściami trylogii, czy W Kopenhadze ale zdecydowanie warty obejrzenia. Lubię ten rodzaj kina, kiedy kamera snuje się wolno przed bohaterami i ich luźnymi myślami. Przyjemne, ale nie odmóżdżające, kino. O, jeszcze w tym klimacie był film Zanim się rozstaniemy w reżyserii Kapitana Ameryki (tzn. Chrisa Evansa). 

A tak poza tym od kilku godzin pada deszcz. Zostawiłam na parapecie ujotowskie papiery, dodam że okno było otwarte i oczywiście o nich zapomniałam. Nawet nie było mi przykro. Wydrukuję je drugi raz. 
_____________________________________________________

100 faktów o mnie: (5) byłam kiedyś na koncercie Backstreet Boys.