Idea pisania dzienników przyszła do mnie wraz z końcem 2015 roku. Sięgnęłam wtedy po czysty zeszyt, na górze strony zanotowałam datę i zaczęłam pisać. Bez tematu, bez przewodniej myśli. Pisałam dla siebie, z najzwyklejszej potrzeby przelania słów na papier.
Stało się to moją codzienną rutyną. Po miesiącu postanowiłam spróbować i opublikować na swoim blogu dzienniki krakowskie. Szybko okazało się że tego rodzaju wpisy zbierają więcej entuzjastów niż jakiekolwiek inne. Czy to nie fajnie? To co jest dla mnie najprzyjemniejsze i najbardziej naturalne do pisania, jest również najchętniej czytane?
Swoje blogowe życie próbowałam prowadzić na wiele sposobów. Problemem było jednak to, że żaden z tych sposobów nie był do końca mój. Więc odsuwając na bok wszystkie rady, odnoszące się do sukcesywnego blogowania, założyłam to miejsce. Bardzo starodawne, bardzo niemodne i bardzo moje. Internetowy pamiętnik. Blog, o jakim wiele osób chciałoby zapomnieć.
DZIENNIKI CYNAMONOWE.
Nie lubię cynamonu, ale ponad życie kocham Schulza. Nazywam się Martyna. Lat 25. Na koncie mam dużo porażek i jeszcze więcej podjętych bitew.
Hłasko napisał: raz w życiu pomyliły mi się kroki i od tego czasu chodzę krzywo. A mnie w życiu kroki pomyliły się parę razy.
- Marvja
kontakt mailowy: martybogusz@gmail.com