(już) 15 września

pierwsza chłodna noc. pierwsza wrześniowa noc kiedy czuję chłód. zamykam okno. 

wiesz że jestem sparaliżowana, nie jestem wstanie udźwignąć ciężaru, który składował się na moich ramionach od miesięcy. staram się chociaż odgarnąć kurz, który naleciał od niesprzątania. tak, znów zawaliłam. tak, znów się poddaję. nie musisz powtarzać mi oczywistości. 

zamiast pracować, bądź spać (choć noce ostatnie mam jałowe) przewijam wciąż i odtwarzam na nowo rock'n'roll suicide bowiego. a potem heroes, valentine's days i lazarus. opowiadałam ci kiedyś o munchu? tę historię o tym co czuje, gdy skończy malować obraz? o tym że wie, że obraz jest dobry, tylko wtedy, gdy patrząc na niego, po raz pierwszy, czuje że w jego sercu rodzi się kwiat? bloodflowers dokładnie, nie wiem jak to zgrabnie przetłumaczyć by nie brzmiało jak tani gotycki romans. piękny kwiat rozdziera jego serce. krwawi wewnętrznie. krwawi jego serce. i pomimo cierpienia może dotknąć piękna. czuję to rozdarcie, choć nie ja jestem twórcą. ale czuję to i pomimo że mogę dzięki temu widzieć i słyszeć prawdziwe piękno to wciąż pozostaję nieszczęśliwa. 

czy to już jest tragedia?