16 września

jestem nudna. 

nigdy nie miałam większych problemów ze zrozumieniem matematyki, a jak miałam niskie oceny to dlatego że nic nie robiłam. całkowite nic. serio, zwłaszcza w klasie maturalnej, w której miałam mniej obecności niż nieobecności. nawet kiedyś brałam udział w różnych olimpiadach i kangurach matematycznych... i przestałam to robić, kiedy zajęłam pierwsze miejsce... pod kreską. a kreska ta oddzielała tych, którzy przeszli do poziomu wojewódzkiego. wielka przegrana. podobnie miałam z konkursem z historii, też już na trochę wyższym szczeblu niż szkolny, nie przeszłam dalej. na konkurs wojewódzki szła pierwsza szóstka, a ja miałam pozycję siódmą. nigdy też nie wygrałam żadnego konkursu plastycznego, choć w tym temacie podjęłam najwięcej prób. drugi, trzecie miejsce albo wyróżnienie.

nie pojechałam na erasmusa, ponieważ mogły jechać tylko trzy osoby z roku. ja zajęłam czwarte miejsce na liście. dostałam odmowę przyjęcia na wolontariat w bejrucie, ponieważ zgłosiło się wystarczająco osób z biegłą znajomością lefuckingfrench. zgłosiłam się na wolontariat na południu turcji dwa dni przed nieudanym puczem. ich oferta zniknęła ze strony, więc nawet nie wiem czy mnie nie przyjęli, czy kontrakt został zerwany. 

a więc, jestem nudna. nie gram w gry. nie lubię kina akcji. tak bardzo nie interesują mnie nowinki od apple. ja nawet nie jestem w stanie na szybko powiedzieć jakiej firmy telefonu używam. nie mam snapa. nie mam ciuchów z h&m, ani z zary. nie jestem ani modną instagirl, ani dziewczyną nerda. nie lubię gry o tron. mam w dupie, jakiej firmy świeczki zapachowe mam w mieszkaniu. w tej chwili nie mam żadnych. piję wodę z kranu. nie mam notesu moleskine, ani kalendarza. nie mam rasowego psa. kocham kundle. ja w ogóle kocham wszystko to co nie jest oczywiste. 

nigdy nie byłam kujonką, ale też nie byłam wyluzowaną laską. do dziś nie przechylam się w żadną ze stron. taki nudny środek.